- Ja
rozumiem siostrzyczko, że masz dwadzieścia lat. Rozumiem, że to jest ten czas,
kiedy powinnaś się wybawić... Ale dlaczego zaraz z nim? - Weronika usiadła
naprzeciwko Leny. Była starsza o trzy lata. Z wiekiem zaczęły coraz bardziej
być do siebie podobne. Z wyglądu. Charaktery miały całkowicie odmienne. Starsza
bardzo pewna siebie, wygadana, chwilami zachowująca się jak księżniczka
myśląca, że wszystko powinno należeć się jej, wiedziała jak podejść człowieka,
żeby zrobił dokładnie to, co chciała. Młodsza wbrew pozorom była bardziej
poukładana, potrafiła postawić się w sytuacjach innych ludzi i paradoksalnie to
ona znacznie częściej ustawiała swoją siostrę do pionu za jej nazbyt
egoistyczne zachowanie.
- Może to
co wcale nie chodziło o niego, może potrzebowałam kogoś tylko, żeby był obok?
- Już chyba
lepiej byś zrobiła gdybyś poszła na balety i wzięła pierwszego lepszego typka
do domu, jak długo można odgrzewać stare kotlety? Stoisz w miejscu Lenka,
znajomy schemat wiesz?
- Spędziłam
u niego noc, a nie wyszłam za mąż. To się więcej nie zdarzy.
- Jakbym
cię nie znała. - Weronika uśmiechnęła się pobłażliwie i opuściła kuchnię ich
wynajmowanego mieszkania. Lena natomiast schowała twarz w dłoniach, najgorsze w
tym wszystkim było to, że siostra miała rację.
Blondynka
doszła pod gmach uczelni, która znajdowała się zaledwie dwie przecznice dalej
od jej miejsca zamieszkania. Rozejrzała się za Martą, a kiedy jej nie zdołała
zobaczyć usiadła na murku i wyciągnęła paczkę papierosów. Szybko odpaliła
papierosa i zaciągnęła się szarym obłoczkiem. Miała złudną nadzieję, że to
pozwoli jej się odprężyć i zabić niepokojące myśli, które złośliwie przebiegały
jej przez głowę.
Związek z
Łukaszem był burzliwy, przed nim była w paru związkach, były to jednak
przelotne znajomości, raczej to strona przeciwna angażowała się w relację, ona
nie potrafiła.
Tutaj też
początek znajomości nie wskazywał, że będzie z tego coś więcej. Dojeżdżali
razem autobusem do liceum i wtedy zaczynała się ich gra słowna polegająca na
tym które z nich będzie bardziej uszczypliwe, wredne, nie przepadali za sobą i
jawnie to sobie okazywali.
No, ale jak
to mówi przysłowie - kto się czubi ten się lubi - coś w nich pękło na
studniówce, nienaturalne wydawało jej się to, że Łukasz poprosił ją do tańca,
ale zgodziła się. Oboje poczuli, że coś tu nie gra, on właściwie chciał z nią
zatańczyć dla żartu, a chcąc nie chcąc zobaczył jaka jest piękna. Ona
mimowolnie zdała sobie sprawę z tego jak bardzo by chciała, żeby ją pocałował.
To się stało po paru tygodniach, kiedy
spotkali się na urodzinach wspólnego znajomego. Może to śmieszne, ale w tym
pocałunku była jakaś magia. Oficjalnie parą zostali jakiś tydzień później, nie
było tego jednak widać gołym okiem.
Publicznie raczej nie okazywali sobie uczuć, nie chodzili po szkole za
rączkę i nie obściskiwali się po kątach. Czułość okazywali sobie, kiedy on
przyjeżdżał do jej domu. Ona nigdy u niego nie była.
Z biegiem
czasu zakochiwała się w nim, ale nie potrafiła mu tego powiedzieć, swoją miłość
okazała mu chyba podczas jej pierwszego zbliżenia, nie do końca była na nie
przygotowana psychicznie, ale zrobiła to dla niego. Ktoś jej kiedyś powiedział,
że chłopak ma swoje potrzeby i jeśli ona ich nie spełni zrobi to ktoś inny.
Więc po pół roku zdobyła się na odwagę i oddała mu się w pełni. Bolało jak
cholera, z bólu zaciskała zęby. On po wszystkim powiedział, że ją kocha. Nie
odpowiedziała mu, udała że śpi. Później, kiedy brała prysznic rozpłakała się
widząc siniaki w zagłębieniu ud. Fizycznie była gotowa na seks, ale
emocjonalnie jak widać nie.
Po maturach
nadszedł czas wakacji, najdłuższych w ich życiu. Miały być najlepsze i mieli je
spędzić razem. Mieszkali w okolicach nadmorskich, więc oboje poszli do
sezonowej pracy. Ona jako kelnerka, on jako ratownik na plaży. Lena miała pracę
od rana do nocy, Łukasz pracował krócej i mniej, kiedy padało nie musiał robić
zupełnie nic. Skutkiem tego było to, że dziewczyna zarabiała więcej, więc kiedy
szli razem na imprezę naturalne było dla niego to, że ona zapłaci za nich.
Przystawało na to nie patrząc, że jakoś jej chłopak potrafi imprezować też bez
niej i wtedy ma za co pić i bawić się niekiedy do białego rana. Z czasem
zaczęło się to robić normą, ona nie miała siły na zabawę, po niekiedy
trzynastogodzinnej pracy chciała tylko położyć się do łóżka, żeby nie musieć
czuć bólu spowodowanego przez opuchnięte stopy. On nie marnował czasu, wracał
nad ranem niekiedy oczekując jeszcze od niej seksu. Łatwo można się domyślić,
że nie odczuwała z tego żadnej przyjemności, było to machinalne, niech zrobi
swoje i pójdzie spać. Nie chciała się kłócić, a może uważała, że to normalne,
że przecież są parą i muszą się kochać? Chociaż 'kochać' to nie jest chyba
odpowiednie słowo.
Zmiana
nastąpiła, kiedy znajomi Leny powiedzieli, że widzieli Łukasza tańczącego z
inną w dość prowokujący sposób, wiele osób już wtedy myślało, że nie są razem.
Były krzyki, kłótnie, dużo łez. Przyniósł kwiaty. Po raz pierwszy. Zmiękła,
uwierzyła mu, że był to tylko taniec, że nawet tamtej nie pocałował, a co
więcej nie podobała mu się. Blondynka mimo, że pozornie zapomniała o sprawie to
tak naprawdę dusiło ją to od środka, przy każdej najmniejszej kłótni potrafiła
mu to wypomnieć, aż w końcu on stwierdził, że to nie ma większego sensu, bo mu
nie ufa i że mogą zostać przyjaciółmi. Wyśmiała go, powiedziała wiele słów,
których później żałowała, a kiedy on wyszedł wpadła w histerię. Zanosiła się
płaczem dławiąc się własnymi łzami. Długo nie mogła podnieść się po tym
rozstaniu, to była pierwsza osoba która ją zostawiła. Bolało. Powrót do domu z
wakacji pogorszył sprawę, wszystko w jej pokoju kojarzyło jej się z nim, wylała
wtedy wiele łez i wypiła dużo alkoholu, ale miała wiele wsparcia w postaci
swojej przyjaciółki, która była z nią właściwie od zawsze. I mimo, że Ewka może
nie zawsze potrafiła powiedzieć wszystko z należytą dozą współczucia to była
obok i to było najważniejsze.
Wyjazd na
studia oswobodził ją z bólu i zaczęła odkrywać uroki bycia studentką. Razem z
Ewą w pierwszym miesiącu odwiedziła chyba wszystkie kluby i puby. Razem
mieszkały, razem się bawiły i tylko od czasu do czasu Lena wspominała o
Łukaszu. Spotkali się jednak parę miesięcy później. Studiowali w tym samym
mieście. On poprosił o spotkanie, a ona się zgodziła. Nie trzeba było wiele
czasu, żeby do siebie wrócili, tęskniła za nim cholernie właściwie nie wiedząc
dlaczego. Długo jednak czekała z tym, żeby ponownie zaprosić go do swojego
łóżka. I bez tego potrafiła powiedzieć mu, że go kocha, a on wtedy tak bardzo
się ucieszył. Podczas pierwszego zbliżenia po rozstaniu, przeżyła orgazm po raz
pierwszy w końcu odczuwając przyjemność i zakochała się w nim jeszcze bardziej.
Oboje się
starali, żeby to przetrwało. Lena ograniczyła imprezy, właściwie w ogóle nie
wychodziła, żeby nie spowodować niepotrzebnej kłótni. Ich spotkania jednak były
rutynowe, mieszkanie jej albo jego, film, seks, sen, rano każde szło w swoim
kierunku do swoich zajęć. Podstawą ich relacji w pewnym momencie zaczynała być
cielesność, a to nie mogło stworzyć stabilnego, zdrowego związku, jednak
dziewczyna czuła się z nim bezpieczna i chciała to ratować. Nie dał jej okazji,
zerwał z nią przez telefon kiedy dzwonił pod wpływem alkoholu, mówiąc że chwilę
wcześniej przespał się z inną. Dzień wcześniej jeszcze zapewniał ją o swojej
miłości. To chyba bolało najbardziej. Kłamał? A jeśli mówił prawdę to jak mógł
jej to zrobić?
Te
rozstanie przeżyła lepiej, może dlatego, że jej miłość wydawać by się mogło, że
zaczyna stawać się nienawiścią.
Lena
dostrzegła Martę idącą w jej stronę, dlatego wstała z ławki i ruszyła w jej
kierunku.
- No witam
panią! - Brunetka przytuliła przyjaciółkę dając jej całusa w policzek. - Jak z
Łukaszem?
- Poproszę
o inny zestaw pytań. - Główna zainteresowana pytaniem podniosła ręce w geście
obronnym. - Mogę?
- Nie!
Spałaś z nim? - Obie przekroczyły wejście uczelni, a kilka osób słysząc to
zwróciło uwagę na dziewczyny.
- Możesz
troszkę ciszej?
- Mamy
dwadzieścia lat, a nie dwanaście. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Nie
wszyscy muszą wiedzieć, że w sobotę przespałam się ze swoim byłym.
- Czyli
jednak! I co teraz? Odzywał się?
- Nie.
- Dupek. -
Podsumowała Marta otwierając drzwi auli, w której już odbywał się wykład.
Skinęły głową prowadzącemu i udały się do ostatniej ławki. - Chcesz z nim być?
- Szepnęła, kiedy wykładowca zaczął mówić. Lena westchnęła. Nie miała siły
odpowiadać na takie typu pytania. Sama nie wiedziała czego chce. Miała
wrażenie, że im bardziej wszyscy oczerniali Łukasza tym ona bardziej chciała
pokazać im jak bardzo się zmienił, chociaż przecież nie zmienił się wcale.
Chyba. Mogła to stwierdzić po jednej nocy? Tak właściwie, czy ludzie w ogóle
się zmieniają? Czy ON kiedykolwiek stanie się mężczyzną w pełnym tego słowa
znaczeniu, a nie chłopcem, którego głównym zadaniem wydaje się być zabawa jej
uczuciami? Coraz bardziej przypominała sobie jak bardzo ją skrzywdził, zdradził
ją. Nie mógł jej kochać skoro był w stanie jej to zrobić. W pewnym momencie
miała wrażenie, że jej serce rozerwane jest na tysiące kawałków, nie chciała
powtórki z rozrywki, chciała by tym razem było inaczej.
Spojrzała na przyjaciółkę i patrząc jakby nieobecnie w dal
powiedziała szeptem.
- Nie chcę
do niego wracać.
Dwójka
chłopaków późnym wieczorem siedziała w pubie przy barze zamawiając już któryś z
kolei trunek wysokoprocentowy. Byli trochę wstawieni, ale nie na tyle by
opuścić lokal i ruszyć do domu. Mieszkali razem.
Jego
współlokator był wysokim brunetem, który większość swojego czasu spędzał na
siłowni. Nie był jednak typowym osiłkiem, który w głowie miał absolutną pustkę.
Właściwie to on wiele razy starał się wyprowadzić Łukasza na prostą, był dobrym
przyjacielem. Można było na niego liczyć i blondyn to wiedział. Niezależnie o
której godzinie by do niego zadzwonił nie do końca w trzeźwym stanie, wiedział
że ten wsiądzie w samochód, wsadzi go do auta i zawiezie do domu.
Łukasz
bezskutecznie próbował poderwać barmankę głośno się przy tym śmiejąc i
zwracając na siebie uwagę pozostałych ludzi w środku. W końcu odpuścił.
- No to
posłuchaj Bartek, spałem z Leną! - Wybełkotał patrząc się w zielone oczy
chłopaka. Zadziwiająco mądre oczy jak na stan w którym obecnie byli.
- Świetnie,
może w końcu przestaniesz o niej mówić? - Uśmiechnął się ręką wskazując
barmance, że prosi jeszcze raz o to samo. - Teraz tylko trochę się postarasz i
będzie twoja.
- Wiesz...
Tak sobie myślałem, że tego właśnie chcę. Ale...
- Jest
jakieś ale? - Wypili po kieliszku wódki lekko się przy tym krzywiąc.
- Rano
trochę rozmawialiśmy, nie za dużo, bo zaraz się zmyła i wiesz co? Wszystko jej
wychodzi: zaliczona sesja, dostała pracę, ma kasę, ma branie... No normalnie
pieprzona szczęściara!
- No i? -
Bartek chyba nie do końca rozumiał o co chodzi koledze. Odkąd zamieszkali
razem, czyli jakoś od rozstania Łukasza i Leny, mówił o niej bez przerwy.
Sprowadzał jakieś dziewczyny do domu, ale później znowu zaczynał temat swojej
byłej. Brunet nawet nie miał okazji jej poznać, ale przypuszczał, że
współlokatorowi na niej zależy.
- A teraz
popatrz na mnie, pewnie niedługo wyleją mnie ze studiów, nie mam pracy, bo nikt
bez doświadczenia nie chce mnie przyjąć, kasy też nie mam. Osoby, z którymi się
spotykam to dziwki, które zabieram z baletów. Może to chore, ale wkurwia mnie
jej szczęście.
- To jest
chore. Lepiej nic już nie mów, jesteś pijany!
- Nie na
tyle, żeby nie wiedzieć, co chcę zrobić.
- A co
chcesz zrobić?
- Chcę
spieprzyć jej ten idealny światek, chcę, żeby poczuła jak to jest być na dnie i
zrobię to.
-
Popierdoliło cię? Obwinisz ją o to, że tobie w życiu nie wychodzi? Jesteś
nienormalny.
- Wiesz...
powiedziała mi kiedyś, że jestem nikim. Ciekawe, co będzie mówiła jak role się
odwrócę. Jak już ją zniszczę.
- Mam
nadzieję, że to tylko sprawa alkoholu, a jutro będziesz żałował tego, co mi tu
powiedziałeś. - Bartek wstał z wysokiego stołka.
- Zaczekaj!
Teraz ja stawiam. - Uśmiechnął się, kiedy chwilę później zauważył dwa
napełnione kieliszki. - Za szeroko rozumianą miłość! - Podniósł jeden z nich i odwrócił się do kolegi.
- Nie wezmę
w tym udziału. - Brunet machnął rękę i wyszedł. Łukasz spojrzał się za nim z
krzywym uśmiechem i wypił sam, raz za razem. Za nienawiść, która teraz wydawała
się być silniejszym uczuciem od miłości.
Witam ^^
OdpowiedzUsuńNa początek słowem wyjaśnienia – nie musisz już mnie powiadamiać, ponieważ przypomniałam sobie o funkcji obserwowania bloga, o której wcześniej głupio zapomniałam xD
Powtórzę się – nieregularne wcięcia w akapitach.
Co do treści, kolejny świetny rozdział. Podoba mi się to, jak przedstawiłaś relacje Leny i Łukasza. Od początku, od chwili, w której to wszystko rozpoczęło się między nimi. To naprawdę mi się spodobało, bo od pierwszego rozdziału zainteresowało mnie, jak to mogło wcześniej między nimi być, że doszło aż do tak dziwnego punktu.
Chociaż nie ukrywam, że wciąż nie rozumiem, co po tym wszystkim Lena może widzieć w Łukaszu. Wiem, że miłość bywa ślepa, ale ona realnie daje robić z siebie zabawkę... i chyba to najbardziej intryguje mnie w tym opowiadaniu. Bo w gruncie rzeczy wydaje się być silną, fajną babką, a jednak daje robić z siebie taką marionetkę. Niemniej jednak to też intryguje mnie w tym opowiadaniu.
Ale o ile Lenę lubię mimo tej denerwującej cechy charakteru, Łukasz nawet w jednym procencie nie zasłużył sobie na moją sympatię. Nawet w jednym. Ja po prostu nie umiem go lubić, nie potrafię. Nawet gdyby nagle stał się wspaniałym człowiekiem, dla mnie zawsze pozostanie dupkiem. Ach, ta kochana nienawiść od pierwszego wejrzenia xD
Zaintrygowałaś mnie końcówką tego rozdziału. Fenomenalna. Czekam na więcej.
Pozdrawiam :)
Z tymi akapitami powalczę jak będę miała więcej czasu, teraz chciałam dodać rozdział, bo ostatnio mój czas poprzez studia i pracę dramatycznie się kurczy ;) Po raz drugi napiszę, że cieszę się, że zwracasz mi na to uwagę, moim celem w następnym rozdziale będzie poprawa :)
UsuńNo i dziękuję za taką opinię o rozdziale. Niezła motywacja, żeby pisać dalej i jednak znaleźć ten czas.
Również pozdrawiam :)
Świetny rozdział. Relacje Leny i Łukasza są dziwne. Nie rozumiem jak do tego doszło. Lena wydają się być wspaniałą dziewczyną, a co taka dziewczyna widzi w blondynie? Tego nie wiem. On jest skończonym dupkiem. Jeżeli kiedykolwiek uważał, że ją kocha to się mylił. Taka nie jest miłość jeśli by ją kochał to nie chciałby dla niej źle. Życzyłby Lenie jak najlepiej mimo tego, że już nie są razem. Czy Lena jest ślepa? Nie widzi tego jaki on jest? Pozwala z siebie robić zabawkę, która jest Łukaszowi tylko czasami potrzebna. Jak można kochać kogoś takiego? Czekam ja kolejne rozdziały. Opowiadanie bardzo mi się podoba. ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za komentarz do mojego bloga i za cenne uwagi. Pozdrawiam ;)http://siostry009.blogspot.com/?m=1
cofam... Lukasz jest dużo gorszy niż zakładałam. to jakiś cholerny psychol! Lena też jest dziwna... facet tyle razy ja
OdpowiedzUsuńolewal a ona wraca jak posłuszny psiak... niby nie chce z nim być ale noc spędzili wspólnie...
www.czarnekrolestwo.blog.pl
Blog świetny! Fajny masz styl w jakim go prowadzisz ! :*
OdpowiedzUsuńJedyny minus to tylko wcięcia przy akapitach. Wszystko inne jest naprawdę na rewelacyjnym poziomie! :* Umiesz wszystko bardzo ciekawie przedstawiać, że czytelnicy chcą czytać, to co piszesz.
Czekam na kolejną notkę, bo zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie.
Zapraszam również Cię do mojego bloga. Do poczytania i pozostawienia na nim swoich szczerych opinii.
http://blyszczacy-diament-zycia.blogspot.com - zapraszam. Całuję :*
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały pozwolą mi wyjaśnić, dlaczego bohaterowie zachowują się tak, a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za opinie :)
" - Może to co wcale nie chodziło o niego, może potrzebowałam kogoś tylko, żeby był obok?" - po co to "co"?
OdpowiedzUsuńPorównanie powrotów ciągle do tego samego faceta do odgrzewania starych kotletów bardzo mi się spodobało, choć nie rozbawiło, bardziej było dla mnie taką trafioną i smutną metaforą.
Zaczynam się zastanawiać czy Lena to imię czy skrót od imienia, takie zdrobnienie np od Magdalena, Milena, Marlena, Helena, Elena... - możliwości jest wiele. Może kiedyś to wyjaśnisz, może jeszcze w tym rozdziale, bo jak jak zwykle czytam i na bieżąco uzupełniam komentarz.
Wspomnienie jej pierwszego razu wcale mnie nie rozczarowało, chyba nawet wręcz przeciwnie, zadowala mnie, że nie było takie och, ach, miód i orzeszki, że było bliskie temu co przecież takie częste. Chyba nawet bym się zdziwił, gdyby taki niedojrzały egoista jakim jest Łukasz był dla niej delikatny z powodu pierwszego razu, choć może ona nawet go o tym nie poinformowała że jest dziewicą... z drugiej strony facet narobił jej siniaków na udach pomimo że to był ich pierwszy, wspólny raz - egocentryk, egoista i cham.
To jak streściłaś ich wspólną drogę tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Lenka jest bardzo naiwna i cholernie delikatna, choć pozornie zgrywa twardą, pewną swego i panią swojego losu. Wydaje mi się, że ona boi się samotności i nie chce jej się od nowa przyzwyczaić do kogoś nowego, a Łukasza już zna na wylot i wie czego może się po nim spodziewać - jak wiadomo najbardziej boimy się tego co jest nam nieznane. Z drugiej strony jednak patrząc moim zdaniem nie ma sensu wchodzić aż tyle razy do tej samej rzeki. Oczywiście można dać komuś szanse - jedną, może dwie, ale... tylokrotną to przesada. Ona jakby miała syndrom jakieś masochistki i świadomie, albo podświadomie dawała się Łukaszowi krzywdzić nie fizycznie, a właśnie psychicznie, i to jest chyba gorsza forma, bo siniaki znikają, a te na duszy zostają całe życie.
Za tym kolejnym razem moim zdaniem zniszczyła ich rutyna, ale za rutynę w związku ja zawsze bardziej będę obwiniał męską jego część. W końcu to jego zadanie by od czasu do czasu czymś zaskoczyć swoją kobietę, zmienić schemat, a oni stali się takim starym małżeństwem z kilkudziesięcioletnim stażem - dom, film, seks, sen, rano - co to jest? Gdzie spontaniczność? Wybuchy wulkanów pozytywnych emocji? Nie popieram też starań aby uniknąć kłótni stosując uniki i nie rozmawiając na pewne tematy, uważam, że czasami trzeba się po prostu pokłócić i wyrzucić z siebie wszystko to co ma się do zarzucenia drugiej osobie, okazać jej jak bardzo nas krzywdzi czy krzywdziła, ale powiedzieć to raz i nie wypominać przeszłości - więc tu minus dla Leny bo ona przyjęła kiedyś kwiaty i przeprosiny, a jednak wypominała. Więc ja tu się nie dziwię, że po zdradzie Łukasz wolał zerwać niż znowu przepraszać, bo wiedział, że nawet jeśli ona mu wybaczy to żyć mu nie da i będzie ciągle do tego powracała i mu wypominała. I choć jego postępowanie tutaj rozumiem (to zerwanie) to zdrady nie popieram, a już zrywanie przez telefon pod wpływem alkoholu - dziecinnie się zachował.
Tak właściwie to ja nie wiem czy dobrze interpretuje zachowania bohaterów, ale po prostu oceniam ich według siebie, tak jak ocenia się żywych ludzi i ich postępowanie. Być może jakoś pomoże ci mój komentarz budować tę historię dalej, na co szczerze liczę, bo ja już się wciągnąłem i chcę poznać zakończenie. Nie waż się nawet przerwać w połowie, pod koniec, czy po kilku rozdziałach, doprowadź ten blog do finiszu, nawet jeśli ma nie być happy endem.
" Jego współlokator był wysokim brunetem," - Czyj współlokator? Domyślam się, że chodzi o współlokatora Łukasza, ale wcześniej w tym akapicie nie wspomniałaś jego imienia, a tylko, że było to dwóch chłopaków pijących wysokoprocentowe trunki.
"bo nikt bez doświadczenia nie chce mnie przyjąć" - Wiem o co ci chodziło w tym zdaniu, ale to trochę brzmi jakby ten co ma Łukasza przyjąć był bez doświadczenia,a chodzi przecież o to, że to Łukasz doświadczenia nie miał.
Od Łukasza powiewa zazdrością. On zamiast się cieszyć, że miałby ogarniętą, pracowitą dziewczynę, zdolną, ładną i inteligentną, na której mógłby zawsze polegać, to zdaje się być tym zmartwiony i czuć, że by ją zawiódł. Przykre tylko, że facet nic nie robi by to zmienić. W końcu zawsze może rzucić studia, iść na kurs choćby kładzenia glazury mieć prace, stały dochód. Może nie zarabiałby kokosów, ale pokazałby swoją pracowitość, a w przyszłości odciążył ich budżet remontując choćby ich wspólne mieszkanie a nie zatrudniać do tego ludzi - wtedy byłby bardziej męski niż teraz i nie oszukujmy się, nie wszyscy mają zadatki na to by być profesorami, nie każdy ma mus wyjścia ponad szkołę średnią, a jak tak patrzę na Łukasza to czasami chyba nawet ludzie bez wykształcenia po podstawówce czy gimnazjum lepiej sobie radzą sami z sobą niż on. Jeśli facetowi się coś nie podoba, to niech pokaże że jest mężczyzną i coś zmieni, a nie czeka na mannę z nieba, przez życie można się cały czas ślizgać na kolanach, albo iść z podniesioną głową mimo porażek, bo nie ważne ile razy się upada, ważne ile się podnosi. Nie wiem dlaczego, ale przyszło mi do głowy, że Łukasz wychował się bez ojca, bo wydaje się być takim rozlelanym maminsynkiem, któremu brakuje męskiego wzorca, którego ktoś całe życie prowadził za rączkę i pukał za niego do wielu drzwi, zamiast zwyczajnie wskazać mu kierunek i nakazać zastukać samemu, a z takim wychowaniem kojarzą mi się właśnie kobiety i to kobiety które samotnie wychowują właśnie synów a nie córki.
UsuńPomyślałem też, że Bartek pasowałby do Leny - co prawda ma zielone oczy, ale w końcu wysoki brunet, a więc bardziej jej typ niż Łukasz, przynajmniej pod względem wyglądu, choć charakter też wydaje się mieć o wiele lepszy.
Nienawiść zawsze jest silniejszym uczuciem od miłości - przynajmniej moim zdaniem, bo jest pewniejsza, nie ma w niej niedomówień i domysłów, ona po prostu jest. Jednak Łukasz nie ma prawa nienawidzić Leny, może jej zazdrościć, czuć do niej żal, ale nie nienawiść. Nie nienawidzi się kogoś z tak błahych powodów, niech on już nie zachowuje się jak taki mały urażony cudzym powodzeniem chłopiec. W sumie to mnie nie zaskoczył, spodziewałem się od samego początku, że to niewart niczyjego zachodu jeszcze dzieciak, któremu w życiu najwidoczniej brakowało twardej ręki i wyszedł z niego taki rozbełtany mamlas i mazgaj.
PS. Brakuje mi u ciebie zakładki spam.
PS 2. Jak możesz to poinformuj mnie, u mnie w spamie, na którymkolwiek blogu, albo nawet drogą mailową, gdy tylko pojawi się u ciebie kolejny rozdział.
PS 3. Dodałem twój blog już do polecanych linków u siebie, mam nadzieję, że się za to nie pogniewasz.
Bardzo dziękuję za takie długie, wyczerpujące komentarze. Bardzo dobrze zinterpretowałeś bohaterów, właśnie taki był tego zamysł. Twoje komentarze na pewno pozwolą mi budować historię dalej, bo kiedy widzę jak czytelnicy odbierają to, co ja tu sobie napiszę to mogę zauważyć, czy idzie to w tym kierunku jaki sobie odgórnie zaplanowałam, chociaż opowiadanie piszę na bieżąco dlatego wiadome jest to, że tak naprawdę wszystko uzależnione jest od mojego humoru, nastroju, albo nawet od piosenki, którą usłyszę. ;) Sama jeszcze nie wiem jak to pociągnę i zakończę, mam tylko nadzieję, że nie zabraknie mi weny i pomysłów. Co do Twojego pytania, Lena to po prostu Lena, żaden skrót.
UsuńNie chcę się tutaj rozpisywać na temat bohaterów w komentarzu, bo liczę na to, że wyczerpię ten temat w rozdziałach ;) póki, co widzę, że jest tak jak powinno być, cieszy mnie to bardzo :) Szczerze mówiąc chciałam zrobić i zakładkę spam i spis treści, ale przyznam się bez bicia, że jestem nowa na blogspocie i nie mam pojęcia jak to zrobić, może jak znajdę chwilę czasu to zainteresuję się tematem, na razie to taka trochę czarna magia :D
Oczywiście, że poinformuję Ciebie o kolejnym rozdziale i jak wiadomo nie gniewam się, że dodałeś mnie do polecanych linków, to bardzo miłe.
Jeszcze raz dziękuję za Twoją opinię, która zmotywowała mnie do zaczęcia kolejnego rozdziału.
Serdecznie pozdrawiam :)
a ja się bałem, że tego nie przeczytasz bo okaże się być za długie...
UsuńPrzeczytałam nawet dwa razy! ;)
UsuńW takim razie jeśli mogę to zapraszam do mnie:
Usuńhttp://otchlan-szarosci.blogspot.com
To nie jest mój jedyny blog, ale na tym jest najmniej, bo jak na razie to tylko prolog.
Może więc zacznę od początku.
OdpowiedzUsuńTen blog jest taki.. Naturalny. Pokazuje ludzi takimi, jakimi są naprawdę. Każdy ma wady i zalety. Lena wydaje sie bardzo ładną dziewczyną, która z pozoru, no właśnie tylko z pozoru jest silna. Tak naprawdę nie jest, nie radzi sobie z zamknięciem poprzedniego rozdziału w życiu i rozpoczęciu nowego. Pokazujesz te ludzkie zachowania w bardzo fajny sposób. Ah, przepraszam bo nawet nie wiem, czy mogę zwracać się per "ty"! Ale kontynuując mój komentarz, myślę że Lena jest po prostu nieco zagubiona. Pierwsza miłość i te sprawy.. Jednocześnie boi sie, że gdy znowu zaangażuje sie w coś, ta osoba zrani ją jak Łukasz. Co do Łukasza.. No po prostu wziąć i wytępić takie coś. Bo na takich ludzi to nawet nazwy nie ma. Smutno mi się robi, gdy czytam jaka ona jest nawina. Wątpię, czy jest na tyle silna, aby mu nie ulec. Ale będę trzymać kciuki za to, aby się nie poddała i wreszcie posprzątała tę nieszczęsną, zakurzoną półkę, przez którą balagan robi się w całym mieszkaniu (chyba nie jestem dobra w metaforach, ale trudno).
Mam nadzieję, że to co napisalam jest wystarczające. Pragnę tylko wyznać, że mam 14 lat, więc mój komentarz może nie być tak dojrzały, jak reszty, na pewno starszych czytelników.
Staram się jak mogę i na początku chciałam, abyś do mnie również zajrzała.. Ale teraz już nie. To, co ja piszę jest strasznie amatorskie i.. No szczerze mówiąc po prostu nastoletnie. Sama nazwa tego konta google, które jest częściowo powiązane z historią, którą tworzę, pewnie mówi samo za siebie ;/ I nawet gdyby jedbak, to na razie nie podoba mi się to, co piszę. Wiadomo, pierwsze rozdziały są trudne i tak to u mnie na razie wygląda.. Że nie wygląda.
Ah, jestem naprawdę niemożliwa! Miałam pisać komentarz, a tu rozprawiam o swoim blogu. Eh..
No nic, z niecierpliwością czekam na kolejny, bo naprawdę spodobał mi się twoj sposób przedstawiania, no po prostu życia.
Na koniec jeszcze o te akapity. Ja czytam tekst, więc na nie uwagi nie zwracam, a mimo to czyta mi się przyjemnie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i przepraszam, jeśli to, co napisałam nie ma sensu.
A mówiąc, że czytam tekst, mam na myśli, że mnie bardziej interesuje to, co jest napisane i jak jest to napisane. A nie jak wygląda :)
UsuńAle wiadomo, jestem młoda i nie zbyt doświadczona, wiec możesz to uznać za śmieszne.
I jeszcze ostatnie. Napisałam "Na koniec jeszcze o te akapity" Nie mam pojęcia skąd to "o" się tam wzięło..
Lena się z tego nie wykaraska, jest za naiwna, za słaba, jakby jeszcze nie dorosła do tego świata i nie wiedziała, że niektóre pierwsze miłości, nawet jeśli są szczere nie muszą się zakończyć happy endem. Lena też zapomniała o tym że są ludzie którzy się nie zmieniają, albo tacy co nie zawsze zmieniają się na lepsze. Ja nie wiem czy ona naprawdę nie widzi tego że Łukasz jej nie kocha, że dla niego jest tylko taką zabawką którą chce mieć na własność. Tak naprawdę chcąc zniszczyć jej świat wystarczy że zrobi jej dziecko - wtedy ślub szybki dla zachowania pozorów a ona stanie się kurą domową dla nieroba i alkoholika - wiem, że kiesko widzę jej przyszłość, ale jest nadzieja, i też widziałabym ją w Bartku - pasowałby do Lenki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Dodaje cię u siebie do linków i polecę w tym tygodniu.