Ewa
późnym wieczorem weszła do pokoju Leny w momencie kiedy ta wycierała łzy z
policzków. Dziewczyna nie zdołała jednak ukryć zapuchniętych oczu. Może wcale
nie chciała ich ukrywać? Potrzebowała swojej przyjaciółki, potrzebowała
wsparcia i tego, żeby ktoś był obok. Samotność ją przytłacza. To wszystko było
tak cholernie irracjonalne, jak mogła znowu płakać przez niego?
- Nie
odzywał się? - Ewka usiadła na skraju dwuosobowego łóżka odgarniając czarne
włosy, które sięgały jej do ramion. Była to ładna dziewczyna, miała parę więcej
kilogramów, ale nie odejmowało jej to uroku. Miała niemalże czarne oczy
przyozdobione idealnie długimi rzęsami, zawsze miała perfekcyjny makijaż.
Uwielbiała to, studiowała też kosmetologię i na każde ważniejsze wyjście to ona
przygotowywała Lenę. Niestety nie wiedzieć czemu nie miała powodzenia u płci
przeciwnej, nigdy nie była w prawdziwym związku i choć często było powiernikiem
swojej przyjaciółki to sama rzadko mówiła o swoich problemach. - Leno Malicka
przywołuje cię do porządku, słyszysz?
- To już
tydzień, mógł chociaż napisać smsa, cokolwiek!
- Po co? Ja
cię proszę daj już sobie z nim spokój. Co się musi wydarzyć, żebyś w końcu
zrozumiała, że to pieprzony cham, który nic sobą nie reprezentuje? - Ewa wstała
i podeszła do okna. Nie lubiła Łukasza, nigdy nie mogli się dogadać. Od zawsze
powtarzała Lenie to, co o nim myśli i to w pewnym momencie zrobiło rysę na ich
przyjaźni. Blondynka jej nie słuchała, wybrała jego. Bolało, że wróciła dopiero
wtedy, kiedy ją skrzywdził. - Ma cię rzucić trzeci raz? Do trzech razy sztuka,
tak?
- Nie
pomagasz!
- A co mam
ci powiedzieć? Czekaj kochaniutka na sygnał od niego, a później biegnij do
niego i wpadnij jeszcze raz w to samo bagno? Może mam cię pogłaskać po główce i
mówić, że faktycznie powinnaś na to czekać, bo to wspaniały facet? Chyba
powinnam tak mówić, bo ty i tak nigdy nie zrozumiesz, że ten chłopak to totalne
dno.
- A może
nic nie mów, może po prostu chodźmy się napić? - Lena wyskoczyła z łóżka i
podeszła do lusterka, zręcznie zmyła pozostałości po tuszu z okolic oczu i
odwróciła się do szatynki.
- Namówiłaś
mnie! - Obie się roześmiały i atmosfera w pokoju od tak rozluźniła się.
Było
zupełnie tak jak kiedyś, tak jakby jeszcze raz znalazły się w nowym mieście i
musiały poznawać wszystko od nowa. Najpierw poszły do pubu, a później kiedy
alkohol zawrzał im w żyłach poszły do klubu. Od razu ruszyły na parkiet.
Procenty dodawały im odwagi, kiedy wyginały się w rytm szybkiej muzyki. Nie
musiały długo czekać aż znaleźli się chętni do towarzyszenia im.
Ewka była w
siódmym niebie, kiedy wysoki blondyn o dość przeciętnej urodzie, ale o
zniewalającym uśmiechu podszedł do niej i zarzucił sobie jej ręce na szyję
prowokując ją do bardziej zmysłowego tańca. Mając dwadzieścia lat zaczynała
odczuwać brak jakiegoś przyszłościowego zainteresowania ze strony płci
przeciwnej. Chodziła na randki, ale zwykle kończyło się to na góra drugim
spotkaniu, w porywach do trzeciego. Najdalsza baza do której doszła do namiętny
pocałunek na kanapie u chłopaka, który chcąc przejść do rzeczy tak się
zestresował, że niestety nie dał rady podołać i można chyba tak to ująć, że
opadł z sił. Jak łatwo się domyślić nic z tego nie wyszło, a chłopak który
chyba nie mógł przeżyć wstydu bardzo dojrzale usunął ją nawet z portalu
społecznościowego. Jej randki były zawsze jedną wielką katastrofą, choć Ewa
bardzo się starała i może tu był główny problem.
Lena zaczęła tańczyć z chłopakiem
średniego wzrostu, który kompletnie nie przypadł jej do gustu. Był to piegowaty
rudzielec o bardzo jasnej karnacji, typowy chuderlak, który w dodatku jak na
standardy panujące tutaj był dziwnie ubrany - spodnie od garnituru, koszula i
kolorowa mucha. W dodatku kompletnie nie umiał tańczyć!
- Idę
zapalić. - Krzyknęła w końcu do niego blondynka widząc, że Ewa dobrze się bawi.
Nie chcąc jej przeszkadzać, a nie mogąc znieść dziwnych ruchów osoby naprzeciw
niej postanowiła się gdzieś ulotnić. Ku jej nieszczęściu rudzielec uznał, że
pójdzie z nią.
Weszli do
pomieszczenia, w którym powietrze było ciężkie od dymu. Malicka stanęła w rogu
lustrując wzrokiem swojego towarzysza, który niepewnie za nią podążył, a kiedy
wyciągnęła ku niemu papierosa jeszcze z większą nieśmiałością włożył go do ust
i odpalił. Już po chwili zaczął kaszleć, rozbawiło ją to.
- Miałem
dzisiaj zrobić coś szalonego. - Spojrzał na Lenę, która parę razy się
zaciągnęła wpuszczając do swojego organizmu nikotynę. - Mało szalone, co? -
Spróbował raz jeszcze, ale efekt był ten sam. Dziewczyna ze śmiechem zabrała mu
papierosa i rzucając go na ziemię przydeptała butem.
- Nie
musisz. - Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. - Lena. - Wyciągnęła ku niemu
dłoń.
- Ryszard.
- Delikatnie się ukłonił, co utwierdziło dziewczynę w przekonaniu, że ten
chłopak naprawdę pozytywnie na nią działa, najzwyczajniej w świecie ją bawił.
- No to
powiedz mi Rysiu czemu akurat dzisiaj miałeś zrobić coś szalonego?
- To mój
wieczór kawalerski! - Załamał ręce.
- Kto jest
twoim świadkiem, że zorganizował ci coś takiego i gdzie on w ogóle jest, gdzie
są twoi koledzy i striptizerka? - Lena poklepała go po ramieniu i zmarszczyła
czoło. - Jeśli myślałeś, że ja nią zostanę to muszę odmówić, nie ubrałam
wyjściowej bielizny. - Puściła chłopakowi oczko, a ten w końcu się rozluźnił.
- Mój
świadek tańczy aktualnie z twoją koleżanką. Normalnie pewnie bym do ciebie nie
podszedł, ale on uznał, że jeśli tego nie zrobię to zapewne nie potańczą sobie
długo, bo zadziała coś w rodzaju solidarności przyjaciółek, gdzie jedna nigdy
nie może zostać sama... na parkiecie zwłaszcza. Reszta upiła się i wróciła do
domu, ten wieczór to pasmo porażek!
- Jeśli
chcesz to mogę ci potowarzyszyć, ja wypiję za swoje błędy a ty za ostatnie dni
wolności. Co ty na to?
- Ale
będzie to szalone, co? No wiesz picie z dziewczyną dopiero, co poznaną na
własnym wieczorze kawalerskim?
- Będzie
Ryszardzie, oczywiście, że będzie. - Po raz kolejny tego wieczora rozbrzmiał
jej śmiech, który od dawna nie był tak szczery jak właśnie teraz.
Rozmawiali
ze sobą całkowicie swobodnie, tak jakby znali się od zawsze. Może było to
sprawką sporej ilości alkoholu, który uprzejmie donosiła im kelnerka do
wynajętej loży Ryśka? Może powodem było to, że żadne z nich nie czuło do
drugiej osoby chemii i uczciwie to powiedzieli już na początku kiedy usiedli? A
może po prostu ona potrzebowała teraz takiej osoby jak on? Przy nim czuła się
dobrze, była wesoła i uśmiechnięta. A on dzięki niej uznał, że ten wieczór nie
jest do końca taki najgorszy.
Kiedy
chłopak w końcu się rozluźnił zaczął opowiadać o sobie. Swoją narzeczoną Dorotę
poznał na początku studiów i teraz będąc na trzecim roku postanowili się
pobrać. Ona bardzo religijna, jeszcze dziewica. On prawiczek, ale nie z tego
samego powodu, po prostu szczerze mówiąc żadna dziewczyna nie chciała z nim
tego zrobić. Nie miał powodzenia u dziewczyn, raczej musiał znosić to, że
zawsze był wyśmiewany z tego, że był rudy i niezbyt urodziwy. Z obecną wybranką
serca obiecali sobie, że poczekają z seksem do ślubu. Koledzy słysząc tę
historię zawsze mówili, że dlatego tak szybko jej się oświadczył, a sprawy
organizacyjne to już w ogóle załatwił w ekspresowym tempie. Może coś faktycznie
w tym było. Ale Rysiek naprawdę kochał tą swoją przyszłą żoną i to było widać.
Kiedy o niej mówił jego ciemne zielone oczy zaczynały błyszczeć a na ustach
jakoś tak mimowolnie zakwitał uśmiech.
Lena
zazdrościła Dorocie. Zapragnęła, aby o niej też kiedyś jakiś chłopak wypowiadał
się z podobnym uwielbieniem i szacunkiem. Zapragnęła, żeby ją też ktoś tak
kochał. I ona też chciała tak kochać.
Kiedy Lena
i jej nowy kolega skończyli pić już któregoś z kolei drinka do stolika w końcu
przyszła Ewa, razem ze świadkiem Ryśka, który podając rękę blondynce
powiedział, że nazywa się Czarek. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że impreza tutaj
nie jest odpowiednim pomysłem na wieczór kawalerski i postanowili udać się do
klubu ze striptizem. Rudzielec na początku trochę się wzbraniał, chyba dla
zasady, a później poszedł za resztą już bez żadnego oporu.
Dziewczyny
przed wyjściem poszły jeszcze do łazienki oficjalnie mówiąc, że idą
przypudrować noski, a tak naprawdę, żeby obgadać to, co się aktualnie dzieje.
- Jesteś
przekonana, że powinnyśmy z nimi iść? W końcu prawie ich nie znamy. - Malicka
nagle poczuła wątpliwości. - A co jeśli to jacyś dobrze maskujący się
zboczeńcy?
- W sumie
ten Czarek to mógłby być takim zboczeńcem. Mógłby rzucić się na mnie, zedrzeć ubrania
i w końcu dotrzeć tam, gdzie nie było jeszcze żadnego faceta. - Ewa oparła się
o ścianę z głupim, trochę rozmarzonym wyrazem twarzy. - Mógłby nawet tutaj
przycisnąć mnie do ściany i...
- Tobie
naprawdę brakuję seksu! - Stwierdziła Lena mocząc dłoń pod kranem i delikatnie
chlapiąc wodą przyjaciółkę. - Ochłoń! - Roześmiała się widząc pioruny w oczach
szatynki.
- Chodźmy
już, bo jeszcze mi ucieknie! - Szybko poprawiła włosy, pomalowała szminką usta
na końcu wysyłając do lustra całusa.
- A tego
byśmy nie przeżyły... - Powiedziała już bardziej do siebie niż do Ewy
dziewczyna będąca już przez nią ciągnięta za rękaw marynarki aż do samego
wyjścia, gdzie na całe szczęście czekali na nie chłopaki.
Tuż przed
samym wejściem do klubu Lena wyciągnęła z torebki telefon, żeby spojrzeć, która
jest godzina. Była tam wiadomość. Od Łukasza. Najpierw chciała ją usunąć, miało
to pokazać jaka jest silna i że przecież chłopak nic ją nie obchodzi, że już
nic do niego nie czuje, ale kiedy spojrzała na Ryśka, który akurat rozmawiał z
narzeczoną przez telefon tłumacząc się, gdzie teraz jest i że on tu w sumie nie
chciał nawet przychodzić, że ona jest dla niego najpiękniejsza i że ją kocha -
przestała być silna. Przypomniała sobie jak ją Łukasz zapewniał o swojej miłości,
jak jeszcze na samym początku niepewnie całował i dotykał sprawdzając na ile
może sobie pozwolić. Zatęskniła za jego głosem, szeptaniem do ucha jaka jest
piękna. Alkohol, który szumiał jej w głowie wcale nie pomagał w podjęciu
racjonalnej i przemyślanej decyzji.
Odczytała.
Kilkanaście słów. Słowa, które sprawiły, że jej serce zabiło dwa razy szybciej.
Nie wiem jak to zrobiłaś, że po jednej nocy spędzonej z Tobą ciągle o
Tobie myślę i łapię się na tym, że tęsknię. Długo się nie odzywałem, bo w sumie
chyba nie mam prawa mieszać Ci w życiu po raz kolejny. Chciałbym dzisiaj zasnąć
obok Ciebie i mieć Cię przy sobie. Nie mam nawet nadziei, że to się może stać
po tym jak bardzo skrzywdziłem najlepszą kobietę jaką mogłem poznać w swoim
życiu, ale chciałem żebyś wiedziała. Tak po prostu.
Dobranoc.
Spojrzała
na ludzi dookoła niej, bez słów wyjaśnień powiedziała, że musi jechać. Nie
słyszała ich próśb, by została. Nic słyszała nic. Wsiadła ponownie do taksówki jak w transie wypowiadając nazwę ulicy. W głowie było tylko to, że zaraz go
zobaczy i w tej chwili nic więcej nie miało dla niej znaczenia.
***
Nie wiem, co się dzieję z tymi akapitami jak dodaję posta.
Nie wiem, co się dzieję z tymi akapitami jak dodaję posta.
W wordzie wszystko jest ok, dopiero po dodaniu dzieje się właśnie takie coś.